Przemysław Frankowski: Tęsknię za kadrą

– Dyrektor sportowy oznajmił, że wyjazd na zgrupowanie reprezentacji nie wchodzi w grę. Wyraziłem dosadnie swoje zdanie i pokłóciliśmy się – mówi Przemysław Frankowski, któremu koronawirus uniemożliwił udział w jesiennych zgrupowaniach kadry.
Piłka Nożna
Newspix
/ Lukasz Sobala / Press Focus
/ Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
Właśnie zakończył swój drugi sezon w Major League Soccer, gdyż Chicago Fire nie zakwalifikowali się do play-offów. Polak miał bardzo udaną końcówkę rozgrywek, co na pewno napawa optymizmem w kontekście walki o miejsce w kadrze na Euro. Koronawirus skomplikował jego sytuację w reprezentacji Polski, ale Przemysław Frankowski liczy na to, że selekcjoner nie skreśli jego nazwiska przy wyborze zespołu na ten turniej.
Marcin Harasimowicz, “Piłka Nożna”: To był chyba najdziwniejszy sezon w twojej karierze?
Przemysław Frankowski, piłkarz Chicago Fire, reprezentant Polski: Na pewno, ale nie tylko dla mnie, dla wszystkich.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wiało jak diabli. Tak padł kuriozalny gol!
Zakończyłeś go jednak pozytywnie, bo zdobywając dwie bramki w ostatnim meczu Chicago Fire z NYFC.
Po powrocie do zespołu po przerwie spowodowanej kontuzją moja forma była rzeczywiście niezła. Może nie świetna, ale na pewno lepsza niż wcześniej, więc w pewnym sensie trochę szkoda, że sezon się skończył, bo zacząłem grać na swoim, normalnym poziomie. Żałuję, że nie zrobiłem tego trochę wcześniej – może wtedy moje bramki i asysty pomogłyby Fire w awansie do play-offów. A tak mieliśmy szansę do ostatniego meczu, ale ostatecznie się nie udało.
Wspomniałeś o kontuzji, co się dokładnie stało?
W meczu z Columbus Crew wszedłem na boisko w 65. minucie. W pewnym momencie wykonałem sprint i poczułem ból w okolicach przywodziciela. Niestety, nie mieliśmy już zmian, więc musiałem dograć to spotkanie do końca, co tylko pogorszyło sytuację. Na trzy tygodnie znalazłem się poza klubową kadrą i przechodziłem rehabilitację. Dopiero po tym okresie zostałem z powrotem dołączony do drużyny.
Czy uraz był pokłosiem chaotycznego sezonu, czyli długich przerw w grze?
Na pewno tak. Każdy zawodnik zdaje sobie sprawę, że to nie są normalne okoliczności i trzeba na siebie uważać nawet bardziej niż zwykle. To był taki dzwonek ostrzegawczy, aby się nie rozluźniać tylko dbać o formę każdego dnia – niezależnie od tego, czy gramy, czy nie. Takie czasy. Trzeba mieć jeszcze większą wewnętrzną